Lao Che - argumenty za:
- oryginalne teksty. Doceniam u Huberta Dobaczewskiego zdolność zgrabnego i nieprzewidywalnego składania słów. W jednym z wywiadów przyznał podobno, że to go męczy, więc tym bardziej szacunek za wytrwałość pod tym względem, nie bacząc na rezultat;
- pierwsze wysłuchanie któregokolwiek ich utworu nie wypada źle. Ewentualne wady wyłapuje się dopiero po kilku przesłuchaniach, z tym że niestety w wypadku albumu "Dzieciom" dość mocno obniżyło to jego wartość w moich oczach. Gdyby uwzględniać jedynie pierwsze wrażenia, moja ocena wyniosłaby 7,7;
- spójna twórczość. Muzycy zawsze trzymają się ustalanych konceptów przy płytach;
- zaangażowani społecznie. Wiecie, "Powstanie Warszawskie", niedawno jakaś fundacja LGBT;
- improwizacje na koncertach. W ogóle, lekko zadziwiające względem oryginałów aranżacje.
Lao Che - argumenty przeciw:
- zbyt manieryczny wokal. Na dłuższą metę zaczyna po prostu nużyć;
- nie najlepiej się promują. Pierwsze dwa single do "Dzieciom" okazały się dramatycznie słabe;
- grają trochę jak Myslovitz dla plebsu. Nie chodzi tylko o muzykę (choć "Bajka o misiu II" ma klawisze jak z końcówki "Siódmego koktajlu"), ale o format - Rojek i Spięty tworzą teksty stosunkowo intelektualne, tylko w innych aspektach. Były lider Myslovitz pisze i śpiewa o skomplikowanych sprawach ludzkich, a lider Lao - patrz pierwszy argument za. Koniec końców jednak u Laosów to wszystko przypomina zabawy dla słabiej rozgarniętych i stąd argument przeciw;
- ich twórczość ma określoną datę spożycia. Jedyne dwa utwory z ich repertuaru, które słyszałem i którymi się jeszcze nie przejadłem, to "Jestem psem" z "Soundtracku" i "Z kamerą wśród zwierząt buszujących w sieci" z "Dzieciom";
- przedstawiciele pseudo-avant. To znaczy, nie zawsze grają taką muzykę, wbrew temu, co przedtem mówiłem, ale "Hydropiekłowstąpienie", "Godzina W", ubiegłoroczna "Wojenka"... Musieli mieć więcej takich utworów. Z tymi "kanciastymi" klawiszami Mariusza Densta.
Nie ma chyba innego niż Lao Che zespołu muzycznego na świecie, którym bym się zachwycał i brzydził naraz. Nie ma też sensu pisać o "Dzieciom", bo to właściwie esencja powyższych wywodów, w których zresztą kawałeczki płyty komentowałem. Może więc wspomnę tylko, że ścieżka czwarta została ze mną na długo.
5,3 Lao Che "Dzieciom" [Mystic 2015, rock elektroniczny / rock alternatywny / rock eksperymentalny / poezja śpiewana]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz