Nie rozumiem, o co chodzi z fenomenem tej płyty. Dlaczego osiągnęła taki sukces wydawniczy, dlaczego krytycy się przed nią spuszczają itp. Najwyraźniej trzeba byłoby użyć wobec niej słów Piero Scaruffiego o Beatlesach. Ona jest przecież taka... zwykła. Czym mogłaby się różnić od swoich poprzedników i następcy w postaci albumu "Tusk"? (Dalsze albumy były już bardziej popowe podobno.)
Przyznaję - kupiłem to z własnej woli; jakieś 3 lata temu. Wtedy po prostu przechodziłem taki trochę okres parcia się na klasyki w celu ucieczki od mainstreamu, o której już raz wspomniałem. "Rumours" dostrzegłem w sklepiku second-hand - płytka CD, trochę stara, leciutko porysowana, w opakowaniu jewel, bez okładki. W celu "posmakowania" klasyki zakupiłem bez zastanowienia. Szał minął jednak w miesiąc. Zza rogu czaiła się muzyka alternatywna...
Przechodząc do "Rumours" - nie jest to jakaś przeciętna płyta. Powiedziałem "zwykła" nie ze względu na poziom, a z uwagi na meritum. Zobaczmy - album opatrzony dźwiękami soft rock z nutą popu i bluesa (tego mądrzejszego bluesa, na szczęście). Produkcja typowa jak na lata 70-te, lekko ckliwa, a zarazem zabrudzona. Temat słów - prawdopodobnie tylko jeden, czyli miłość (meeeh). Rozumiem okoliczności powstawania, że rozpadały się aż dwa związki w składzie, ale nie oznacza to, że nie mogę się zastanowić, czy w latach 70-tych nie był to temat przereklamowany. Wciąż, naprawdę nic nie mam do albumu. Dobrze się tego słucha, są lepsze utwory (o dziwo singlowe "Dreams" i "Go Your Own Way"), nie ma ani jednego złego fragmentu (tylko "Never Going Back Again" bardzo przeciętny, bo sobie Lindsey bzyka na gitarze i nic z tego nie wynika). Przy okazji trochę chwytliwych punktów ("The Chain" i "You Make Loving Fun", kolejne utwory, które skojarzyłem obok singlowych przy dzisiejszym odsłuchu). I tyle. Spoko płyta. Nie umiem tego po prostu konkretnie wysławić.
A tak w ogóle - czy ktoś dzisiaj jeszcze tego słucha?
7,0 Fleetwood Mac "Rumours" [Warner 1977, soft rock / blues rock / pop rock]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz