czwartek, 4 sierpnia 2016

Ich Troje "ad.4"



PRZED ODSŁUCHEM, 30 VII - 31 VII 2016

Dlaczego Ich Troje zostali objęci kultem jednostki mimo wszystko z poślizgiem? Znaczy się: zaczynali w 1996, a rozpoczęli swój wielki sell-out dopiero w 2001. Po pierwsze, początkowo nie byli jeszcze tak bardzo popowi. W niektórych źródłach można przeczytać, że "Intro" zawierał elementy rocka alternatywnego (sic!), a więc takiego, którego plebs podówczas nie znał i nie chciałby poznawać. Z czasem zespół pomału zdzierał te elementy ze swej muzyki i nabierał pewnej konwencjonalności. Po drugie, data 2001 - początek nowego tysiąclecia. Można by uznać, że gawiedź bała się poprzedniego, 2000 roku, jako momentu nadchodzącej apokalipsy. W związku z tym pokaźna jej część przeszła nawrócenie, co chyba jest jasnym skutkiem tego strachu. Ci nawróceni z kolei skierowani byli na wszystko, co łagodniejsze, o ile takie mogło być. A więc: łagodna dieta, łagodne prowadzenie się, łagodne stosunki do innych ludzi, łagodne poglądy (nie takie, jak u dzisiejszych prawicowców jeszcze) i last but not least, łagodna muzyka. Dlatego dopiero w roku 2001 Ich Troje okazali się pasować poprawnie do takiego społeczeństwa. Powiedzmy sobie jednak wprost: poprawnie aż zbyt. Heh, zabrzmiało poetycko. Spójrzmy może na całą tę sprawę z perspektywy obiektywnego słuchacza 2001. Recenzji wtedy chyba nie było, więc trzeba używać własnego intelektu.

Patrząc sobie na okładkę, nie mogę sobie wyobrazić lepszego wizerunku do promocji grupy. Zastanawiam się, czy muzycy używali go jeszcze na występie na KFPP Opole '01, kiedy to niektórzy musieli się posikać ze wstydu, słysząc zmanierowany "Powiedz", zresztą przyszłą wizytówkę Ich Trojga. Popatrzmy - z przodu typowy, młody i nieśmiały chłopaczek ukryty za okularami (Jacek Łągwa, jak na ironię najstarszy), nieco podpierający przyjaciół muzycznie; w środku pokorny czerwonowłosy pan o dobrym sercu (Michał Wiśniewski, oczywista oczywistość, ale czy serce faktycznie dobre, zaczęliśmy się zastanawiać przez najbliższe dwa lata - "Ring", coś, ktoś? "Jestem jaki jestem", anyone?); a z tyłu lekko [czyt. głupkowato] uśmiechnięta pani, śpiewająca i w ogóle funkcjonująca trochę jak miła ozdóbka (Justyna Majkowska, mówię ozdóbka, gdyż panowie pozostali w grupie na dobre, jako jej trzon, wówczas gdy piosenkarka ciągle się zmieniała). Gdybym to ja promował jakąś taką grupę, nie miałbym pomysłu na celniejszą osnową. Komercha 100%, zwłaszcza że Michał ponoć śpiewać wtedy nie umiał. Niedawno jeszcze zresztą zwykłem nazywać Michała Wiśniewskiego "ryczadłem czerwonowłosym", będąc pod wpływem książek Karoliny Korwin-Piotrowskiej, gdzie zgrabnie i zwiewnie wytykała celebryckość tego pana. Beka przy poznawaniu jej opinii była na tyle wystarczająca, bym wchłonął jej gadanko. Pozdrawiam panią.

Co jeszcze składa się na tę układankę? Wiadomo, odpowiednie piosenki. Nie utwory, bo to wygląda mocno biesiadnie. Można to tak właściwie wywnioskować po tytułach, wraz z treścią. Hmmm... "Razem, a jednak osobno". "Pierwsza ostatnia miłość". "Lecz to nie to". "I stało się". Czyli będzie jeden wielce koncepcyjny album nie chcący być koncepcyjnym albumem - tak można opisać każdą płytę komercyjną. Nie znudziło się jeszcze nikomu śpiewanie histerycznego popu (histerycznego wg "Powiedz", bo pisząc to, jeszcze nie znałem reszty) wyłącznie o miłości? Gratuluję za wytrwałość, ja szybko stąd wysiadłem. Oczywiście, warto też dorzucić coś z poważniejszych środowisk. Będą więc "Błędne wojenne rozkazy", toaścik "Wypijmy za to" i piosenka o tytule "Geranium". Czym jest geranium? Trzeba zajrzeć do słownika. A ponieważ ktoś posługuje się tak pięknym słowem (z uwagi na klasowość), to już musi być piękny. Ale raczej na nic poważnego te wszystkie obserwacje - ponieważ ostatnio na nowo usłyszałem wszędzie wkręcany w uszy ludziom 15 lat temu wspomniany megahit, a u krewnej płyta się znalazła, zdecydowałem się na odsłuch - pierwszy w życiu. Z ciekawości. Powyższy tekst pisałem, nie znając materiału w ogóle. Przy jego okazji przypominałem sobie dzieciństwo, przeglądając cykl o bajkach na pewnej stronie facebookowej. Danych nie ujawnię. Było nieraz ostro.

Dalsze zapiski to zapewne inna rzeczywistość.









PO ODSŁUCHU, 3 VIII 2016

Słuchałem tej płyty pierwszy raz, gdy ta miała 15 lat, więc chyba mogę użyć tego słowa. Szok. Tak podskórnie to nie tyle przewidywałem, że będzie słaba, ile wręcz chciałem, by była. I teoretycznie pod pewnymi względami może być, ale co z tego, skoro ten album prawie nigdzie mnie nie zażenował? Zgoda, nie jest jakoś idealnie, ale istnieje parę pozytywów.

Intro brzmi całkiem fajnie, chyba najlepiej na albumie. Może i ma jakieś nadumane napięcie, ale przedstawia się zachęcająco. Reszta prezentuje dużo walorów kompozytorskich - "Zawsze pójdę w twoją stronę", "Razem, a jednak osobno" i "Pierwsza ostatnia miłość" korzystają z gitary wah-wah, która - nieważne, jak bardzo komercyjne, "plebsowe" brzmienie miała - zawsze wywoływała u mnie słabość, zwłaszcza w starych szlagierach "Shaft" i "Przytul mnie". Sekcja muzyczna ogółem nie stoi w miejscu, czego przykładem wszystkie ścieżki od ósmej do jedenastej włącznie. "Błędne wojenne rozkazy" i "Geranium" niosą ze sobą ostre klimaty rockowe. Tu warto wspomnieć, że na gitarze zagrał muzyk z Closterkeller i Katu, za sprawą czego nie jest to całkowicie bezbarwna muzyka - właściwie niewiele różni się od poprzednich produkcji ("Prawo" z "Intro", "A wszystko to bo ciebie kocham" z trójki). "Po prostu" ma kwaśny, lekko kuriozalny wobec standardów popu i intrygujący podkład. "Pierwsza ostatnia miłość" dla odmiany wyróżnia się luzacką atmosferą z nagrań Red Hot Chili Peppers. Wokale - zgoda, Wiśniewski najlepiej nie śpiewa, często chrypie, ale ten głos jednocześnie potrafi nieść ze sobą pewne załamanie i skruszenie, żeby u słuchacza podskórnie wzbudzić litość ("Dla ciebie", nie będący coverem Myslovitz, jakby co - linijka "Nie odchodź!"). Względem jego maniery jednak wersy Jacka Łągwy, który owszem, śpiewa tu nieraz na "ad.4", są zaśpiewane naprawdę świeżo - czego nie można powiedzieć o głosie Majkowskiej, która brzmi jak everywoman. Mówiłem, że ozdóbka?

Najdziwniejsza sprawa dotyczy szlagieru "Zawsze z tobą chciałbym być (Przez miesiąc)". Nie kojarzyłem go w ogóle przed odsłuchem i bałem się poznać, nie chciałem, by przekroczył patosu obecnego w "Powiedz". W końcu, 9 tygodni na szczycie "30 ton" obowiązuje do takich sytuacji. W całość wprowadza dialog ("KAAAŚKAAA! [...] Piosenkę Ci napisałem!!!") - tak, ten sam, co w zabawnym teledysku z narracyjnymi napisami, wersja studyjna jest identyczna. Utwór zaczyna się harmonią, ale ogółem jest typowym, luźnym i energicznym jednocześnie kawałem pogodnego rocka. Inna sprawa tyczy się zamykającego "Wypijmy za to", ale to już kwestia czysto formalna. Piosenka jest najczęściej wyszukiwaną na Google z całego repertuaru Ich Troje, ale jako "Za ten papieros". To dziwi z uwagi na siłę singlowych "Powiedz" i "Zawsze z tobą...", gdyż zamykacz po prostu ociera się o soul, a nie tego oczekiwałem po Ich Troje. W ogóle, nie tak wiele na "ad.4" ballad typu sępa miłości (największa zagadka dzieciństwa?). Całość jest często grana bez ogólnej siermięgi, bez napięcia i powagi. Ot, typowy materiał pop.

Teraz coś, co bardzo chciałem przed chwilą napisać. Można zarzucać Michałowi Wiśniewskiemu chorobliwe parcie na szkło. Wkurza, jaką siłę rażenia facet miał jako celebryta i jak wiele kiczu wnosił w fashion-gazetki, gdzie gościł bodaj do 2004. Załamuję ręce nad jego samobójczym postępowaniem w mediach, nieraz doprowadzającym do porzygu. Wszystko, co o Michale jako osobowości medialnej mówi Korwin-Piotrowska, jest prawdą. Zastój warstwy lirycznej na płycie też może pozostawiać wiele do życzenia. Ale nie szata zdobi człowieka. To naprawdę niezła muzyka. Pierwsza na naszym rynku płyta po okresie panowania Ich Troje o tak samo wyprzedanym nakładzie, co "ad.4", czyli self-titled grupy Feel, była na tyle słaba, że płyta z 2001 roku wypadała przy niej naprawdę fajnie i przyjemnie. Ocena niżej wystawiona co prawda kwalifikuje ją jako "materiał oscylujący wokół przeciętnego poziomu", ale ja bym wolał opis z następnej kategorii - "przyzwoita, udana płytka". Zawsze mogło być dużo gorzej, co nie?

5,5 Ich Troje "ad.4" [Universal 2001, pop / pop rock]

1 komentarz:

  1. Słuchając kawałka "Powiedz" po 15 latach, aż mam dreszcze...
    Bez urazy, ale to były najpiękniejsze czasy: dyskoteki, choinki, Andrzejki w podstawówce. A teraz? Gimbaza woli się najarać w krzakach i to dla nich najlepsza zabawa...
    Powiem tyle wiedzieli kiedy odejść dla mnie za wcześnie. Jak by wrócili to i tak będą najlepsi i na to liczę na wielki powrót Ich troje w składzie Michał Justyna Jacek !!!!!!!!!
    Czekam na recenzje płyty "Nierdzewny" a w szczególności utworu "Krzyk" Jestem straszliwie ciekaw takiej recenzji.

    OdpowiedzUsuń