czwartek, 4 sierpnia 2016

Hey "Błysk"



Zawsze lubiłem Nosowską i lubię do dziś. Ta pani pisze wyjątkowo... hmmm... no dobra, po prostu wyjątkowe teksty. Czymś się na pewno wyróżniają, sam nie potrafię określić, czym dokładnie. Grupa Hey potrafi tworzyć świetne utwory - na każdej płycie był jeden co najmniej. "Zobaczysz", "Niekoniecznie o mężczyźnie", "Kropla", "Katasza", "4 pory", "Cudzoziemka w raju kobiet", "Mru mru", "Byłabym", "Kto tam, kto jest w środku", "Co tam" (podałem po jednym z każdej poprzedniej płyty). Ma natomiast pewien problem z imażem. Początkowo zespół trochę celował w głupie ogniskowe hymny (na szczęście nie ma ich już na sofomorze "Ho", swoją drogą fajny pun w tytule). Od albumu "?" włącznie Nosowska zaś stosowała kuriozalne nazwy piosenek ("Je łe", "Mamjakty", "[sic!]", tytuły na "Music Music" wszystkie na M - no ja was proszę). A po zmianie gitarzysty stali się pupilkami Trójki na dobre i złe, co przetworzyło ich na wykonawców muzyki tak trochę "pseudo-avant", tworzonej również przez Peszek po 2012, Strachów na Lachy po 2010, Myslovitz po 2006 oraz Lao Che (w tym wypadku od zawsze) - nie, żebym nie lubił tych wykonawców, ale niektórzy potrafią zażenować.

Forma wydania "Błysku" wygląda na innowacyjną - cztery szaty graficzne, wszystkie ascetyczne, każda różni się tylko kolorem, ale pod każdą jest inna grajlista (dla ciekawskich - są na Discogs [1 2 3 4]). Czy tylko ja nie rozumiem targetu? A może to promocja autora otoczki, Macio Morettiego, by zwiększyć hype na niego po występach Wodeckiego z Mitczami? Albo może Heye chcą ukryć, że utwory nie wykorzystują ich potencjału? Muzycznie określano nowy album jako powrót do gitar. Na szczęście nie okazał się to ukłon w stronę smarkatego grunge. Po zapoznaniu się z muzyką porównałbym ją bardziej z erą "[sic!]". Powód jest oczywisty - Krawczyk. Ery brzmieniowe jasno korelowały z postacią gitarzysty głównego w grupie. Niestety, nowy materiał trochę rozczarowuje. Wiele utworów sprawia wrażenie lekko rzemieślniczych i oprócz tego, że są po prostu fajne, nie mam co więcej mówić. No, poza tym, że nieraz chcą męczyć ("Prędko prędzej", "Dalej"). Tytułowy utwór wypada tutaj najlepiej, gdyż jest najcichszy i zagrany z pewnym spokojem. Nieważne, ile będzie go Stelmach w Trójce katował. Pozostałe dwa naprawdę dobre to "Cud" oraz "I tak w kółko". Wciąż, całość wydaje mi się trochę zbyt generyczna. Miło brzmi, ale poza tym? Rada dla zespołu - zaskoczcie mnie czymś kiedyś tak, żeby słuchało się was lepiej niż na "Karmie". A skoro forma wydania jest, jaka jest, czyli więcej otoczki od muzyki, to tu zakończę.

6,9 Hey "Błysk" [Kayax 2016, rock alternatywny / avant pop]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz