Single 2017



20 Night Marks + Archeo "Strzał z body"
Zuchwały, odważny, napuszony banger neo-soul, bardziej atrakcyjny niż EABS.



19 Lonker See "New Motive Power part III"
Spacer w ciemności po zagęszczających się wygibasach fusion.



18 Residente + Soko "Desencuentro"
Pop korzenny, uroczo pijany; przykład, że nie trzeba bać się dwóch głosów płci różnej.



17 Björk "The Gate"
Muzyka kwitnąca - nawet bez fletu dominującego resztę nowej płyty, warta rozkoszowania się.



16 Kelly Lee Owens + Jenny Hval "Anxi"
Przystępny, różowy ambient techno, którego pierwsza połowa jakby przyszła z kosmosu.



15 Happysad "Heroina"
Przyznaję, że po kilku odsłuchach "Ciała obcego" zdarzało mi się odczuwać jakąś dziwną obiektywność, która lekko chciałaby zakłócać odbiór, lecz mój stosunek do płyty dalej pozostaje pozytywny. Końcówka, której częścią jest "Heroina", stanowi już oczyszczenie ze wszystkiego, czego się bało wcześniej u autorów.



14 Chromatics "Shadow"
Nie wymaga tyle cierpliwości w przeciwieństwie do "Falling" Julee Cruise.



13 Arca "Piel"
Męski odpowiednik "The Gate".



12 Dirty Projectors + Dawn Richard "Cool Your Heart"
Popowy przebój pełen radosnych skręceń wykonawczych.



11 Alameda 2 "Laurel"
Spojler - Instant Classic, nie wytwarzając płyty roku 2017, pozostawia po sobie w zamian bardzo dobre single, w tym czysty folk w całości przeskakujący poprzednią twórczość Ziołka na Starej Rzece. Czy ktoś jeszcze pamięta o "Zamknęły się oczy Ziemi"?



10 Bownik "As Good as Dead"
Żywy, wystrzałowy, szeroki i elastyczny r&b, do którego "Delfina" (na razie mam na myśli singiel) nie ma startu. Już wcześniej nagrany pod szyldem Control the Weather, ale kwestie formalne rozstrząsę później przy innej okazji.



9 Max Loderbauer & Jacek Sienkiewicz "Wet"
Rosnąca dźwiękowa baśń. Progressive electronic ma się tak samo dobrze, jak 40-50 lat temu.



8 Happysad "Nadzy na mróz"
Ale to dopiero tutaj Quka i koledzy doszli do ideału. Pędząca, nieosiadająca na mieliźnie motorówka.



7 Kiev Office "Obręby rewiry"
Ale! Ta motorówka okazała się jeszcze sprawniejsza - brawa za krystaliczny refren.



6 Royal Blood "Lights out"
Przebój jak łopian - szorstki i zaczepny (nawet jeśli łopian nie ma odpowiednika chwytliwych solówek jak ta w mostku), a najśmieszniejsze, że jak zwykle nigdzie nie słyszę u tych panów bluesa.



5 LCD Soundsystem "American Dream"
Syn artystyczny Steve'a Reicha i zarazem ojciec chrzestny hipsterów idzie w Isao Tomitę. Wszyscy lubią porównania w temacie tej grupy, więc ja twierdzę tak. Do słuchania w zbieraninach sztuki nowoczesnej.



4 Stonkatank "Sknow"
Kolejna część cyklu "zdrowe i smaczne naraz". Jeśli można dziś mówić o przyszłości, to jej pop jest taki.



3 Slowdive "Sugar for the Pill"
Strefa zamyślenia w obecności charakterystycznie pobocznej melodii. Nie szkodzi, że Neil Halstead jest niedoskonałym wokalistą.



2 3teeth "Away from Me"
Krzyk rozpaczy społeczno-politycznej, niby fabryczny, tylko że przejmująco skomponowany.



1 Rosa Vertov "The Ballad of..."
Sześciominutowy, szlifowany arktycznym wiatrem brylant post-rockowy. Skacowane intro nie zapowiada trasy tej kolejki górskiej... tfu, tego lotu kosmicznego. Minutę później wywrócenie do góry nogami i liczne zakręty, a po wszystkich przesterach i delikatnych zaśpiewach normalne, uprzejme wytchnienie. Nieraz słuchałem tego parokrotnie z rzędu i nie traciłem entuzjazmu. Już rozumiem, dlaczego Rosa Vertov wydawała się niedohype'owana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz