niedziela, 30 października 2016

Erykah Badu "Worldwide Underground"




Ktoś może już zauważył ten fakt, ale pozwólcie, że się do czegoś przyznam. Niedawno mocno uciąłem ocenę albumowi "Stealth of Days" grupy Jensen Sportag w napisanej dwa miesiące temu małej recenzji. Aż o jeden punkt. Nie chodzi mi tu o fakt, że to dzidzie polskiego niezalu i oceniłem je wyżej niż własne, którymi niezal ów by gardził, bo wręcz miałem ochotę sprawdzić płytę dzięki temu środowisku. Ta muzyka już po pierwszym przesłuchaniu po prostu mi się nieco znudziła. Oczywiście, te ich sztuczki ambientowe jeszcze robią niezłe wrażenie, ale przeglądając inne fundamenty, ta muzyka zwyczajnie nie jest już znakomita. Tak naprawdę podstawowym elementem "SoD" był alternatywny r&b łamany przez art pop, a taki styl nie zawsze do mnie trafia. Tam mimo wszystko nie było genialnie.

Muzyka r&b niekiedy jest jak folk; mógłbym jej zarzucić takie same wady, co wymienione w sprawie akustycznego grania przy recenzji debiutu Mateusza Franczaka. Bywa ona niedopracowana, sztuczna, zmierzająca donikąd. Spowolniona sprawia wrażenie pasującej do soundtracku pod wylew mózgu, w końcu mówimy o strukturach zawieszonych. Powinniście wiedzieć, co mówię - przypomnę wam na przykład single Tame Impala, niechwytającą za ucho tegoroczną twórczość Franka Oceana, ballady Bon Iver z nowego albumu, czy właśnie (po części oczywiście!) wspomnianych przedtem Jensenów. Albo inc. no world, innych ulubieńców środowisk typu Porcys/Screenagers (chociaż niezupełnie...) - słuchałem "5 Days" wywyższanego przez pierwszy z przywołanych portali i, niestety, refren jest prowadzony na odwal i bez konkretnego zwieńczenia. Szczęśliwie, reszta elementów tej kompozycji już daje radę. Tak czy siak, żeby była jasność: r&b też miewa przerost treści nad formą czy tam odwrotnie. Nie jest zła, bardziej mi chodzi o rozczarowywanie.

Erykah Badu kilkanaście lat temu przy tworzeniu "Worldwide Underground" była zapewne bardziej ogarnięta. Słuchając dzisiaj tej płyty, z rozkoszą skupiałem się na takich "Bump It", "I Want You", "Danger", "World Keeps Turnin'". Pokrótce opisując album Amerykanki, wspomniałbym o kompozycjach, że są leniwe i aktywne naraz. Leniwe, bo prowadzone spokojnie, bez pośpiechu, z porządkiem, a Erykah śpiewa na luzie. Aktywne, bo jest tutaj naprawdę wiele smaczków, szczegółów, czego tam (na przykład zagrywki fletu czy bzyknięcia komputerowe - chyba istnieje na to taki termin: hook), a do tego angażuje; słychać w materiale zdecydowanie i chęć grania. Muzyka z "Worldwide" nie celuje w postać jakiejś nijakiej zawiesiny. Duża w tym wszystkim zasługa elementów neo-soulu, dzięki którym piosenki Badu zyskują na sympatyczności. Redaktor z wp.pl w swojej recce wskazywał na "duchowość", "głębię" kompozycji. No nie do końca - ja bym bardziej powiedział, że są zwyczajnie naturalne, bezpretensjonalne. Ogółem, dla wykonawców r&b ta muzyka mogłaby być jednym ze wzorców, jeśliby chcieli uzyskać coś zdecydowanego, konkretnego.

Aha, i jak te utwory miejscami łagodnie przechodzą jeden w drugi...

8,7 Erykah Badu "Worldwide Underground" [Motown 2003, r&b / neo-soul]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz