piątek, 21 października 2016

LAM "LAM"




Powoli, ale zamieniam się w jakiegoś erudytę, intelektualistę, humanistę, czy jak tam. Niby powinno mnie do tego kwalifikować samo pisanie recenzji, z tym że bardziej jestem ścisłowcem i wolę matematykę oraz programowanie. Jednak krab, za jakiego uchodzi wytwórnia Instant Classic, posiada wyjątkowo mocne szczypce w postaci produkcji co najmniej intrygujących, a już na pewno intelektualnych, których słuchanie pozwala słuchaczowi poczuć się jak w jakiejś bibliotece czy Centrum Nauki Kopernik. Do tego ogólna popularność i estyma labelu, godna jakiegoś felietonu od Filipa Szałaska, która sama tylko podsyca zainteresowanie. I rzeczywiście, miejscami wychodzą z tego znakomite dzieła - self-titled LAM choćby.

To druga tegoroczna produkcja od Wacława Zimpla, który w lutym zadebiutował solo nagraniem "Lines". Niestety, mimo całej swojej eksperymentalności i konceptu "minimalizmu", a także fascynującej klamry kompozycyjnej wskazanej przez Michała Pudłę w recenzji dla Screenagers, album tak naprawdę rozczarowywał niedopracowaniem. Brakowało mu jakiegoś potężnego zaskoczenia, a same utwory po pewnym czasie mogły nużyć, przez co ja, opisując na Stojakach ten album, nie miałem właściwie co o nim pisać (po co to robiłem?). W związku z tym jego wspólne dzieło z Zemlerem i Dysem powinno być traktowane jako dogrywka, rewanż, podbicie stawki. Utwory zamieszczone na "LAM" były jednak pisane wcześniej i, o czym już za chwilę, inaczej opracowywane.

Słuchając gry tria, nie mam już odczucia niedosytu jak przy tamtym albumie (Wacław jest liderem projektu, dlatego porównania z "Liniami" są tu dość istotne). Album jest zdecydowanie bardziej pasjonujący, przede wszystkim dzięki innemu charakterowi. Nie słychać już takiego parcia na skromność, Wacław z kolegami oferuje tym razem konkretną treść. Pierwsza kompozycja, rozłożona na dwie ścieżki, brzmi dość kameralnie. Skupiona jest na wytwarzaniu cichej, luźnej atmosfery, nawiązującej jak na ironię do najlepszego momentu "Lines" ("Tak, Picture"). Nie wzbudza sama w sobie jakiegoś szału, ale brzmi niewątpliwie przyjemnie i do tego przydaje się konstrukcyjnie - Zimpel jakby sygnalizuje, że pomału opuszcza tamte tereny i wskakuje na inne z zanadrza.

Druga kompozycja to istny odlot. Krzysztof, Wacław i Hubert co prawda wyciszają się jeszcze bardziej, lecz tworzą dźwięki autentycznie transowe i tajemnicze. Wchodzimy w klimaty PRL-owskich programów przyrodniczych, które były ozdabiane tak samo obskurną i intrygującą oprawą muzyczną. Przez cały czas słuchacz ma wrażenie przebywania / spacerowania nocą w dziwnym, niebezpiecznym parku, gdzie z każdej strony mógłby czuć się zagrożony. Z pozoru to taka sama melodia co w pierwszej z siedmiu ścieżek na krążku, lecz w opcji mniej harmonicznej i zrównoważonej, mocniej uderzająca w słuchacza.

Trzecia część, zajmująca połowę albumu i rozdzielona na cztery ścieżki, pokazuje Wacława od najmniej spodziewanej strony, a przynajmniej zaskakującej po nie tak energicznych strukturach. Muzycy zapraszają bowiem do tańca. Dys podaje bardzo zgrabny i szybki motyw fortepianowy, za którym chodzi perkusja Zemlera. W tle możemy usłyszeć lekkie elektroniczne wtręty Mooryca, który zajmował się produkcją albumu. W tym wszystkim brakuje początkowo tylko masterminda projektu, który pozostaje niemy przez dziewięć głośnych minut, aż w końcu, w odpowiednim momencie, odzywa się jego klarnet. Solówka na tym instrumencie to jeden z najmocniejszych elementów całego albumu. Dalej i tak jeszcze są "niespodzianki" - w połowie drugiej ścieżki "LAM 3" Hubert nawala w bębny mocniej i głośniej, następnie mamy przemycanie klimatu z "Inertia Creeps", wtręt gitary akustycznej, aż nagle wszystko się zatrzymuje i spokojnie kończy.

Summa summarum, czuję się porządnie najedzony. Jeszcze jedno tak znakomite wydawnictwo od Instant Classic i chyba zacznę pisać recenzje za pieniądze. Brawo Zimpel, tym razem mnie zachwyciłeś. Brawo reszto składu, wy też strzeliliście dobrą robotę. Brawa dla wszystkich, którzy nad tym pracowali.

9,4 LAM "LAM" [Instant Classic 2016, nu jazz]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz