środa, 2 listopada 2016

Sabaton "The Last Stand"




To trwało zaledwie dwa lata. Po genialnym, szlachetnym, wielkim "Heroes", powraca ta kapela. Sabaton, niedoścignieni mistrzowie power metalu. Zbawiciele światowej historii, dzięki którym wielu młodych ludzi ją poznało i pokochało. To im zawdzięczamy przecież "Uprising" czy rockowy hymn "40:1", który, jeśli dobrze słyszałem, był śpiewany po polsku. Ach! Bardzo dziękujemy, Joakimie i spółko, żeście nie zaprzestali wspomagać naszego wojennego dziedzictwa. Przynajmniej wy wiecie np. kim jest Witold Pilecki i pielęgnujecie o nim pamięć. Ja sam nie potrafiłem sobie przypomnieć mimo lekcji historii w szkole i dopiero po odkryciu waszego kunsztu sobie wszystko przypomniałem!

"The Last Stand". O mój Boże kochany, to jest arcydzieło! Jeszcze bardziej potężne niż poprzednie dokonania Sabatonu. Bardzo chciałbym wam powiedzieć, jakie piękne solówki, jaką mocną perkusję, jak poważny wokal prowadzący oferuje nam ten kolos. Ponadto soczyste klawisze, anielskie chóry... A czego nie ma w tekstach, kolejne ważne bitwy! Przede wszystkim Odsiecz Wiedeńska 1683 ("Winged Hussars"), zapomniane zmagania Spartanów w Termopilach sprzed 2500 lat ("Sparta"), zmagania dzielnych samurajów pod Shiroyamą... Nie, to wszystko tak powala swoją epickością, że aż nie nadaje się do zwykłej recenzji. To trzeba poznać, tego należy doświadczyć! To jest poziom bliski jakiegoś wyzwolenia! Ludzie, słuchajcie Sabatonu - jedynej słusznej muzyki na tym biednym, zagubionym świecie!

10,0 Sabaton "The Last Stand" [Nuclear Blast 2016, jedyna wspaniała muzyka na świecie]

A szczerze... No właśnie. Przyznaję, miewam ciągoty do egzaltacji, jednak ta nie porywa mnie za bardzo. Jak na ramy gatunku muzyka jest trochę za prosta, nie koncentruje się na formie, która sprawia zresztą wrażenie lekko przymuszonej. Nie jest ona tak odpychająca, jak sugerowałby Paweł Waliński; do mojego życia nie wnosi wszak niczego specjalnie koniecznego, co dopiero otoczka. Perkusję w "Sparcie" i właściwie nie tylko tutaj można by rzeczywiście pochwalić, reszta mnie jakoś nie ziębi ani grzeje. Tak kombinowane utwory, że w losowym dziele post-rockowym aż się znajduje zdecydowanie więcej luzu, a wiemy, co się tam nieraz ma osiągać.

Ocenę możecie tak naprawdę wystawiać sami dla siebie. Moja niżej jest głównie dla formalności.

5,7 Sabaton "The Last Stand" [Nuclear Blast 2016, power metal / pop metal]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz