piątek, 11 listopada 2016

AKX "Lego punk"




Tego pana wprowadzałem już w recenzji małej. Jeśli jednak potrzebujecie lepszego przybliżenia jego postaci, proszę. Konrad Aksinowicz - kilka dni temu skończył 38 lat - zawodowo zajmuje się filmami, jednak tylko dwa wypuścił dotąd do emisji. Pierwszy, "Zamiana" z 2009, osiągnął chyba złą sławę. Tak mi się przynajmniej wydaje, a nie chciałbym tak myśleć, bo na papierze fabuła przedstawia się intrygująco i z chęcią mógłbym film zobaczyć. Ot, komplement. Natomiast muzyką Aksinowicz para się na boku od 2011 - już wtedy nagrał "So Pure" i opisywał na własnym blogu, ale do 2014 zachował materiał w szufladzie. Dopiero potem album został wpuszczony na rynek, polecony przez Piotra Stelmacha w Radiowej Trójce i wypromowany na Męskim Graniu.

Konrad, jak sam przyznaje, bawi się muzyką. Tworzy bardziej piosenki niż utwory, a więc materiał przyjemny, luźny i w ogóle lekkostrawny, który ciężko znienawidzić; bardzo prosty songwriting, krócej mówiąc. Muzyka AKX brzmi, jakby wpasowywała się w tzw. poptymizm, ale jednocześnie jest bardziej organiczna. Lepiej, żebym od razu nie tłumaczył, o co chodzi z terminem poptymizmu - na razie miejcie na uwadze, że po prostu nie praktykuję takiej postawy. Żeby jednak było wiadomo: piosenki na "Lego punk" są sympatycznie wykonane i miło brzmiące. Trwają niewiele, od 2,5 do 4 minut, jedna 4:20; są zwięzłe. Co do muzyki zaś, nasz bohater tłumaczy tytuł jako ogólną zabawę punkiem, z czym mam małe wątpliwości, gdyż tylko dwie kompozycje są punkowe, a ściślej dance punkowe, a cały materiał to właściwie pomieszanie gatunków. Tytułowa piosenka jest jazzowa, "Jutro" to w praktyce ballada, "Borelioza" i "Tato" mają posmak garage rocka; do tego znajdziemy na albumie dużo indie popu i "Takiego typa" w klimacie country.

Teksty mogą wydawać się mało odkrywcze tematycznie (miłość, mężczyzna, kobieta, te rzeczy), za to są zgrabnie napisane. Miejscami pojawią się wulgaryzmy (np. "Moje życie" - najsilniejszy fragment także pod względem zagrania), ale one tylko podkreślają prostotę oraz szczerość wymowy. Konrad opowiada o emocjach i ludziach naturalnie, tak jak moglibyśmy ich widzieć. To ewidentnie inna jakość niż melodramatyzowanie polskich piosenkarek pop, które potrafią rozprawiać tylko o miłości rozpoczynającej się "jak ze snu" i jakby miała trwać na zawsze, a kończącej się po krótkim czasie, do tego rozgłaszanej na Facebooku. "Lego punk" jest dużo bardziej szczery.

Porównując zawartość z "So Pure", zauważyć można przejście z angielskich tekstów na polskie; do tego Aksinowicz zdecydował się na tylko jedną z dwóch manier wokalnych wyłapywalnych na muzycznym debiucie, których zmienne używanie mogło rozkojarzać. Przemycono natomiast kilka elementów aranżacyjnych - otwieracz "Agnes" zaczyna się w podobnym stylu jak "Long D**k", pierwszy utwór na "So Pure". Wspomniane "Taki typ" i "Tato" dają się powiązać z "Demon HIV" i tytułową kompozycją poprzednika, niestety nie dorównują im pod względem poziomu. Tak właściwie to poza "Moim życiem" nie ma tak wstrząsających momentów na "Lego punk". Z drugiej strony, nowy materiał jest bardziej dopracowany i równy, nie posiada niewystarczająco zobowiązujących momentów typu "Goodbye". Ostatecznie wypada równie dobrze niż poprzednik.

Natomiast jeśli znacie tylko kontrowersyjną "Zamianę" i w ogóle nie polubiliście filmu - a było wielu mocnych przeciwników - to weźcie zaufajcie Aksinowiczowi jako muzykowi. Jego piosenki nie są takie, naprawdę warto byłoby je posłuchać.

7,8 AKX "Lego punk" [wydanie własne 2016, indie pop / indie rock / dance punk]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz