Niedawno zaszła mnie smutna myśl. Naczelni propagatorzy muzyki alternatywnej po jakimś czasie nagle okazują się mieć słabość do popu na dwa różnopłciowe głosy, muzyki new romantic, pakietu Scritti Politti + Prefab Sprout (obowiązkowo wymieniać razem), nieraz z dodatkiem w postaci Human League tudzież Papa Dance... Nie chodzi mi tu nawet o redaktorów ze Screenagers czy Porcysa, bowiem to samo zachodzi u ich fanów, zapewne jacyś moi znajomi też okazali się "doznawać" przy słodkim sophisti popie. Jestem jednak w stanie ich wszystkich zrozumieć, nie szukam tu na siłę żadnych znamion przehype'u. Celem muzyki alternatywnej w latach 90-tych i na początku lat 2000-nych było większe kombinowanie przy melodiach, które w rzeczywistości zachodziło na starszych produkcjach. Muzycy eksponowali swoje ambicje kompozycyjne, jednocześnie uciekając od komercyjnych brzmień i podbudowując nowy gatunek. Idealnymi przykładami będą zapewne Radiohead, Pavement, Dismemberment Plan... Wszelkie zajawki na sophisti pop przyszły z kolei w opozycji względem nasilenia się "indie 2.0", który skupiał się głównie na samym brzmieniu, a potem sam wyewoluował ku tanecznym klimatom.
Muzyka Kombajnu do Zbierania Kur po Wioskach od początku stawiała w inne klimaty niż wymienione. Nie żeby była oryginalna pod tym względem, ale jak na swój czas stanowiła porządną opozycję wobec brzmień indie. Chociaż opisywali ją jako pop, w rzeczywistości sięgała rejonów rocka psychodelicznego, muzyki eksperymentalnej, trochę elektroniki, a nawet hard rocka. Zespół czynił to już na swoich dwóch demach, "Ćwa" [2003, ocena 8,3] i "Dziś polecamy kotlet szlachecki" [2004, ocena 9,1]. Przykładowo na drugim pojawiły się wczesne, robotowe wykonania "Planet i liści" oraz "Śnieżki". Podówczas KDZKPW był jeszcze grupą nieśmiałą i wyobcowaną, a zarazem już po przejściach. Członkowie pochodzili z zakładu dla uzależnionych, skład przechodził dużo zmian, a do tego ich pierwszy perkusista zmarł przedwcześnie. W ich wypadku indie rock spełnił więc nieco inną rolę. Nie tylko pozostali mu wyjątkowo wierni, ale sami nie zamierzali iść tą samą ścieżką co reszta wykonawców "indie 2.0"; na drodze stanęła najwyraźniej ich wyobraźnia, wykształcona w inny sposób - poprzez te trudne początki.
Tylko w taki sposób mogę wytłumaczyć charakter ich płyt. W tym wypadku fakt, że określali swoją muzykę jako pop, wygląda naprawdę ironicznie. Być może chodziło o beztroskość, może o zgrabność? Bo ja z takimi deklaracjami nie czuję się za dobrze. I w tym miejscu wątek osobisty - chciałbym publicznie podziękować stacji Kino Polska Muzyka za dobranie do spotu do "Alternatyw" jednego z ich utworów. W 2014 roku (późno, nie?) było to dla mnie wyjątkowe pasmo, które pokazało mi wiele dobrej polskiej muzyki i podpowiedziało, gdzie mam dalej szukać. To właśnie w zapowiedzi usłyszałem po raz pierwszy Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach i jeszcze kilka miesięcy później nabyłem ich pierwszy album. Jednocześnie wylewam na was pomyje za to, że nadajecie dziś disco polo na zmianę z komerchą i nie mogłem was dalej oglądać. Koniec wątku, wracamy do recki. A może panowie byli głusi? Bo ja się tak zastanawiam - jak można wyobrażać sobie pokrewieństwo genialnych kompozycji (czyli 95% ich repertuaru, zapiszcie słownie 95%) z do porzygu generyczną popizną dla mas? Oni jeszcze przed pierwszą demówką zamknęli się we własnym świecie, stworzyli wyjątkowo autentyczną tożsamość muzyczną. Może miała cechy popu, ale były to cechy co najmniej wspólne z alternatywą.
Taki właśnie jest debiut. Półchwytliwe kompozycje - aby stały się chwytliwe, trzeba się w nie ostrożnie wsłuchać. Inaczej się ich nie czuje, nie ma stanów pośrodku. Legendarne, chore teksty Marcina Zagańskiego zwiększają wspomnianą autentyczność muzyki. Lekko zachrypnięty, a przez to bezpretensjonalny wokal, mimo opatrzenia klarowną produkcją Macieja Cieślaka. Wszystkie te składniki dają nam sumę w postaci solidnego albumu o własnej jakości i wykopie. Nie ma sensu wymieniać kompozycji jedna po jednej (mimo że "Prezent" ewidentnie przeciętny, ale wyjątek potwierdza regułę). To się przyjmuje jako jedną całość. Jako złoty środek między popową techniką i niepopową wrażliwością. A najlepsze tak paradoksalnie, że to ich najsłabszy album studyjny, bo potem dostarczyli jeszcze ciekawsze.
9,1 Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach "Ósme piętro" [Offmusic / To tam To 2005, rock alternatywny / rock psychodeliczny]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz