piątek, 5 maja 2017

Happysad "Ciało obce"




To takie banalne. Wystarczy, że tylko zmienisz manierę gry, podchodzenie do procesu twórczego, obowiązkowo troszkę kombinowania, nawiązań do pseudo-avantu - i wszyscy redaktorzy w szoku. O patrzcie, jacy oni dojrzali! Jacy mądrzy! Jaka ewolucja! Artysta pełnoprawny! Zostajesz okrzyknięty kameleonem muzycznym, album dostaje łatkę nowego "Kid A", publika wniebowzięta i bardziej otumaniona niż twoje nagrania, które nieraz właściwie nie są otumanione. Niewykluczone, że zaraz dostaniesz nagrody "płyta roku". No po prostu kurde cuda na kiju. Martwią was takie schematy? Placebo, Bon Iver, Kasabian, Fisz Emade Tworzywo? Bywali artyści, którzy to ośmieszyli - czy to z lepszymi utworami (Ulver, Król - o nich jeszcze w tym roku), czy z gorszymi (Lao Che, których utwory szybko mi się niestety przejadają; także Coldplay), i tak ich artystyczne jaja okazały się trochę większe.

Happysad. Co mam powiedzieć? Powiem coś względnie ofensywnego. Oni nigdy nie wydawali mi się prymitywnie łupiącymi grajkami punkowymi. Mimo pojęcia "rock regresywny", z takimi prostymi i jednak poczciwymi piosenkami nie mieli szans. Wbrew tezom z nonsensopedii nie widzieli mi się też jako discopolowcy. Gorzej, traktowałem ich jako zespół idealnie hipsterski. Zanim odkryłem "Losing My Edge" LCD Soundsystem, nie miałem innego określenia na ten ich specyficzny, pół-trendy, pół-outsiderski imaż wsparty pociesznym głosem Kuby Kawalca. Teraz, jako że się rozwijam, staram się wycofywać z tych dziwnych tez. Oni zresztą tak samo, przy czym padają ofiarą schematu wyżej opisanego. Spoko by było, gdyby jakoś znaleźli sposób na kolejne powiększenie sobie artystycznych jaj. Ale proszę was wszystkich z prasy, nie każcie mi parafrazować tej recki.

Niby i Happysad podejmują kolejną próbę wyjścia z własnej etykiety "rock regresywny", trwającą już od pewnego czasu i całkiem efektowną (czyżby było to związane ze zmianą wytwórni w 2009?), ale pozostają wykonawcami rocka. Dokonują fajnego rozwoju, lecz nie na taką skalę jak Radiohead na czwartej płycie. Eksperymenty są tutaj stosowane garstkami, prędzej w poszczególnych utworach ("Medellin", "Dług", "Nadzy na mróz") niż po całości. Przypomina mi to trochę "Lewą stronę literki M" wiadomo czyją. Więc jeśli rozwój nie zachodzi tylko pod względem syntetyczności, to na jakiej płaszczyźnie? To zabrzmi zabawnie pośród co gorzej mówiących, ale mam na myśli same kompozycje i aranżacje jako ogół (czytaj: odrzucając elektronikę). Co prawda na otwarcie ("−1") dostajemy niby-amatorskie poczciwe brzdękanie na gitarce, jednak później dzieją się fajne rzeczy. Saksofon w rozpędzonej "Dłoni", chórki usprawniające "Medellin" bardziej niż tamtejsze szumy, gdzieniegdzie sprzężenia (np. "Nie umiem kłamać"), także pianino i ksylofon w "Heroinie" oraz post-rockowe tango w tytułowym "Ciele obcym".

Same utwory nie są już tylko łatwymi piosenkami do ogniska. Kawalec i koledzy miejscami lekko zaniedbują schemat znany z "Zanim pójdę" czy "Łydki" i pozwalają utworom rozwijać się samemu. Wspomniane już "Medellin", "Heroina" czy "Dług" niby posiadają podział strofa/refren, ale ciekawią swoim szerszym zbudowaniem i bez większego problemu budują nieco inną przestrzeń. Z drugiej jednak strony, kiedy już decydują się na prostsze utwory, to refreny wychodzą im chwytliwe jak nigdy. Tu z kolei dobrymi przykładami są "Czwarty dzień" z linijką "Miłość? A co to takiego, kochanie" bądź "XXM" i "Idę" oparte na schodkowych nutkach, ale wszystko zdobywa zostawiony na koniec singiel "Nadzy na mróz". Sympatyczna kompozycja, bliższa stylistyce z poprzednich albumów, nienarzucająca się, ze śliskim tłem i zgrabnym motywem na syntezatorze, jakby bez spiny dochodząca do efektu wow na sam koniec. Przy okazji całej płyty warto jeszcze zwrócić uwagę na wokal Quki - od pewnego czasu mniej manieryczny, tutaj wreszcie naturalny w każdym momencie albumu.

A więc przy okazji nowego Happysad nie chodzi tylko o elektronikę. Że najciekawsza ich płyta, to tak. Niemniej oni stali się dojrzali głównie pod względem swojego nastawienia. Tego wolę się trzymać.

8,4 Happysad "Ciało obce" [Mystic 2017, rock alternatywny / rock eksperymentalny / post rock]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz