wtorek, 31 grudnia 2019

TR/ST "The Destroyer II"




Dwójka jest mniej przebojowa od jedynki. Do przeboju trochę się kwalifikuje tytułowy "Destroyer", który płynie szybko i subtelnie ze swoim pianinem, ale to nie jest od razu to samo, co "Bicep" czy "Colossal". Te dwa bardziej naśladuje "Iris", z tym że nie jest to perfekcyjny utwór, bo trochę przyciężkawy. Poza tym "The Destroyer II" ma stonowane, melancholijne brzmienie. Większość ścieżek co najmniej stoi na granicy ballady ("cor"), a "Enduring Chill", fantastyczny "The Stain" czy trochę mocniejszy "Darling" śmiało ją przekraczają. Nie są to jednak jakieś łzawe smuty, a po prostu wyciszone, wycofane i jednocześnie dalej syntetyczne utwory (a najbardziej ckliwy, jeśli cokolwiek, jest instrumentalny "Shame" - repryza "Iris"). Z drugiej strony mamy mocne zakończenie w postaci "Slow Burn", które trwa 6,5 minuty (czyli najdłużej ze wszystkich ścieżek na obu tegorocznych albumach TR/ST) i kompozycyjnie przypomina łagodną dróżkę. Po tej dróżce jest jednak wiele atrakcyjnych małych rzeczy, m.in. zmiany wybijania rytmu czy wyciszenie w okolicach 3:30, przy którym dalej jest wychwycalne tempo.

Nie umiem jeszcze stwierdzić, jaki był album roku 2019 (na to jeszcze mam ileś czasu), ale dla mnie 2019 był w zasadzie rokiem TR/ST. Praktycznie każdego tygodnia wracałem do jego muzyki, niektóre utwory (nienawidzę słowa "piosenka") odtwarzałem na repeacie, a raz obu części "The Destroyer" posłuchałem razem potasowanych (po kolei pierwsza ścieżka z pierwszej części, pierwsza z drugiej, druga z pierwszej i tak dalej na zmianę). Oczywiście z 16 utworów nie wszystkie były całkowicie udane ("Control Me"), a wokal Roberta Alfonsa dalej może stanowić wątpliwość w odbiorze jego stylu muzycznego, ale na ten styl dzięki niemu otworzyłem się bardziej.

8,8 TR/ST "The Destroyer II" [Grouch 2019, synthpop / dream pop / ethereal wave]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz