piątek, 7 września 2018
Złota Jesień "W tobie nie jestem sobą"
"Pytanie za sto pónktuf": czym wyróżnia się Złota Jesień na swojej scenie? Czy wyróżnia się swoją dziwaczną produkcją, w której chodzi o ten hałas w warstwach hurtowych jak w lazanii? Czy chodzi o jakieś zderzanie gatunków i tworzenie nowych postmodernistycznych terminów samemu? Czy może o produkcję na odwal? Chociaż nie jestem tak matematyczny jak poptymiści (uwaga, w planach recenzja "Sweetener" Ariany Grande, nie wiem tylko kiedy, bo piszę już coraz rzadziej), to każdy argument mógłbym zbyć kompozycjami, bo tak bawić się gatunkami to nawet mniej zdolni artyści by mogli. W związku z tym te cechy nie są dla mnie wyjątkowe, chociaż warstwy były w muzyce shoegaze prawie od zawsze i z definicji. Żeby zdobyć "sto pónktuf", należałoby odpowiedzieć - nieudane recenzje.
Dotąd jeszcze nigdy nie posłuchałem "Girl Nothing" ani "Czyśćca", dlatego mogę stwierdzić, że recenzje dały mi niewiele na temat, czego się spodziewać, słuchając. Blisko był Filip Szałasek piszący o pierwszym wydawnictwie, samemu się nawet lekko przyczepiając do odbioru (z tym że niestety z jego recenzji w ogóle nie mogę wydobyć jednej, konkretnej "tak/nie"-opinii o płycie, no ale nawet w porządku, skoro sam autor nie zmusił do odczytania takiej). Inni natomiast posługiwali się właśnie dziwnymi terminami, zapewne nie chcąc przybliżać muzyki, albo uciekali się w metafory i barwne opisy, nawet takie ogólnikowe z destrukcją i zmęczeniem. Hype w razie czego składa się w obraz zespołu, który, skoro jest tak ogólnikowo opisywany, to jednak tworzy pozbawioną konkretów muzykę. Niezależnie od poziomu muzyki, jest to zespół, który wymaga sprawozdania płyty. To znaczy, nie chcę zanudzać, ale potrzebowałem się oswoić i wydaje mi się, że inni też będą chcieli, dlatego tutaj piszę tylko o treści i w zasadzie dla siebie.
Na "W tobie nie jestem sobą" znajduje się trochę zwykłego, nieskomplikowanego noise rocka. Może i różnie traktowanego produkcją, ale jakby ją zostawić, to zawsze są to jacyś regularni przedstawiciele. Być może niełatwo o nich pisać, ponieważ mogą przez tę swoją regularność zejść trochę w tło. Tam jakieś leniwe, czasami słuchawkowe wokale, tam perkusja szybka jak w agresywnym black metalu, tam sample osób mówiących po angielsku. Często utwory się rozkręcają, w sensie że są coraz mocniej grane, im bliżej końca, np. "Logiczna postać" lub "Kraina dni". Inne utwory są ciekawsze. Otwieracz raz to się wzmacnia, raz słabnie, tak jakby bez zdecydowania, a wszystko na szorstkim aranżu, aż do zbaczającej końcówki. "Piekło" mógłby nagrać mój ulubiony polski zespół muzyczny, Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach, gdyż brzmi dość uroczo, opierając się na smętnych akustycznych chwytach i wspomnianą słuchawkową mową. "Rzeka płynie dookoła" - ścieżka, która spowodowała, że podwyższyłem ocenę ponad poziom 8,0 - jest właściwie post-rockowa, bo składa się z pojedynczych zagrań instrumentów. Raz łupną i potem trochę leciutko może się rozwijają, ale jest od razu cicho. I tak na zmianę poprzez całość. To akurat jest fajny pomysł, a do tego osiąga on swój climax w okolicach 8 i potem 10 minuty, gdzie słuchać jakieś takie gwiazdkowe mlaśnięcia; nie bardzo potrafię stwierdzić, czego, ale wypada to słodko.
Złota Jesień rzeczywiście ma właśnie pomysły na utwory; niekoniecznie od razu na styl. Należy podchwytywać ich ścieżki osobno wobec siebie, a nie oczekiwać, że dali nowe gatunki do rozwinięcia.
8,1 Złota Jesień "W tobie nie jestem sobą" [Lado ABC 2018, noise rock / rock eksperymentalny / shoegaze / post rock]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz