Tak szczerze to chciałbym powiedzieć, że całe to "celne komentowanie rzeczywistości" trochę mi się już przejadło. Ta konwencja jest w tej chwili tak samo często używana, co teksty miłosne, wobec czego nieco się "wytarła" i przestała bić w oczy. Jeszcze do niedawna, to znaczy w tekstach Cool Kids of Death na przykład, była całkiem nośna i użyteczna, jednak teraz trzeba zauważyć, że świat zmienia się dużo szybciej i fajniej byłoby opowiadać w tekstach nie o najnowszych zmianach, lecz bardziej o ich tempie. Takie albumy, jak "Ała", w sferze tematycznej / aktualnościowej mogą szybko przekroczyć datę ważności. Nie piszę tego w celu jakiegoś znieważenia albumu, bo nie jest jakiś nieświeży - tak w ogóle to nie mam pojęcia, czy już się stał - tylko żeby dać jakoś do myślenia. Postanowiłem przejrzeć nową propozycję Piotra Szmidta na płaszczyźnie wyłącznie wykonawczej. Zweryfikować, czy będzie użyteczny w momencie utraty mocy na płaszczyźnie słuchowiska. Teksty, co chciałbym z miejsca podkreślić, doceniam za pewną "uniwersalność", lecz łączenie ich z wulgaryzmami wydawało mi się trochę dziwne.
Mes na poprzednim albumie przeszedł w rejony pseudo-avantu, co, jak zawsze zaznaczam, nie jest specjalnie dyskredytujące, aczkolwiek przestało być rewelantne jeszcze szybciej niż temat poruszany przeze mnie na początku. Korzystanie z nowych stylistyk ograniczyło się oczywiście do klimatów świeższych brzmień z Trójki i Kampusa, więc nie ma niestety co mówić o jakiejś rewolucji. Nie oznacza to też jednak jakiejś sztampowości materiału na "Ała". Miejscami wprawdzie czuć nieco to wycofanie warstwy muzycznej ("Book Please"), ale na ogół przedstawia się ona zgrabnie. Przykładowo wśród podkładów czuć wciągającą neurozę "Mojego terapeuty", "Pokaż mi dom", "Przewozu osób", "Czy ty to ty" lub "Świeżaka". Bit w "Bledną" nadaje głębokości, a ten z "Ride" brzmi całkiem łagodnie. Trąbka umiejętnie napędza "Ale psa byś przytulił" i "Zawsze mogę liczyć na", zaś bas prawidłowo podbija "Codzienność". Andrzej Pieszak zadbał natomiast o dyskotekowość w "Unisexie". Najciekawszym fragmentem "Ała" jest stonowany, oszczędny "Jak nikt", skomponowany przez Korteza (którego o dziwo nie jestem wielkim fanem).
Niektóre zwrotki są trochę zbyt nachalne, na szczęście jednak zostają równoważone innymi elementami. "Pytajniki" przykuwają po pewnym czasie użyciem akordeonu, natomiast "W sumie nie różnią się?" i (mimo wszystko najsłabszy w towarzystwie ze względu na nonszalancję) "Jeden mail" odwracają klimat w chorusach. Z pewną rezerwą podchodziłem do utworu "Nieiskotne", który mi niestety nie podszedł za pierwszym razem, gdy usłyszałem go we wspomnianym Kampusie. Kompozycja oferuje całkiem świeży, lecz jednocześnie toporny podkład, a refren jest prowadzony trochę bez polotu, choć ostatecznie całość niespecjalnie razi. Koniec końców, "Ała" to całkiem solidna propozycja; niespecjalnie wybitna, przed czym na początku "ostrzegałem", ale miła w odsłuchu. Kto słucha dla przekazu, będzie pewnie tym bardziej zadowolony.
7,0 Ten Typ Mes "Ała" [Alkopoligamia 2016, pop rap / hip-hop alternatywny / neo-soul]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz