niedziela, 15 września 2019

Ulver "Drone Activity"


Mój stosunek do zespołu został przybliżony dwa lata temu bardzo dogłębnie, więc w sumie nie trzeba go przywoływać. Niewiele się zmieniło od tamtego czasu, poza tym, że chyba przestałem bardzo-lubić zwrotki "Nowhere / Catastrophe" (wciąż, niesamowity uchorobal*, wobec którego nawet guma do żucia odpada), a o "Sic Transit Gloria Mundi" osobno ostatecznie nic tu nie mówiłem. A do teraz jeszcze nie znam "Terrestrials", "ATGCLVLSSCAP" i ścieżki dźwiękowej do "Riverhead". I koncertówki "Live at Roadburn", bo nie słucham koncertówek, dopóki nie mają premierowego materiału, w przeciwieństwie do "JazzArt Underground" katowickiego Ciśnienia i właśnie "Drone Activity".

Co najbardziej przekonuje na nowym albumie Ulver, którego gatunek znamy już z tytułu? Co do długości - trudno powiedzieć, bo mimo większej ilości dobrej muzyki, trudniej sobie organizować odsłuch 70-minutowego albumu. Być może zrozumieją to ludzie lubiący słuchać muzyki, jeżdżąc do pracy, a być może to tylko mój problem. Ze wszystkich tych czterech długich, improwizowanych suit, najbardziej udała się druga, zatytułowana "Twenty Thousand Leagues Under the Sea" - mroźna, posępna i lekko nabierająca napięcia pod koniec. Tego typu muzyka świetnie sprawdziłaby się w teleturniejach typu "The Cube" (ostatnio często oglądam, skojarzył mi się) lub "Chwila prawdy" (tutaj - głównie w czasie samych zadań). Podobnie z następującym "Blood, Fire, Woods, Diamonds", który chciałoby się zmiksować z poprzednim utworem - być może dokonają tego sami autorzy. "True North", mimo że również chłodny, już niekoniecznie by się sprawdził w telewizji, lecz w zamian dobrze otwiera całość swoją większą niż u dalszych ścieżkach dronowością (zgodność z tytułem zawsze mile widziana). "Exodus" brzmi dość plastycznie i kolorowo, nieco w przeciwieństwie do reszty, co jak na rozmiar "Drone Activity" zdecydowanie potrafi urzec. Przede wszystkim jednak cieszy ciągła różnorodność całych kompozycji, a jednocześnie ich wewnętrzna spójność, gdyż przez cały czas muzycy starają się rozwijać jeden klimat - ot, cały urok udanej improwizacji. Do tego mimo historii Ulver słychać, że to oni, ze swoim charakterystycznym umiarem i opanowaniem, któremu ustąpili chyba tylko w "Nattens Madrigal", tym niemniej zachowując wtedy umiar także w zachowaniu umiaru.

* tłumaczenie ang. earworm, zapożyczone ze słabego odcinka SpongeBoba

8,9 Ulver "Drone Activity" [House of Mythology 2019, drone / post-industrial / ambient]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz