piątek, 16 lutego 2018

Jakub Lemiszewski "Bubblegum New Age"




Co to się porobiło? Gdzie my jesteśmy? Przykro mi, ale nie na Marsie. O to właśnie chodzi, że mieliśmy tam być, może kiedyś będziemy, ale dzisiaj zawodzimy swoich poprzednich jasnowidzów. 50 lat temu przygotowywaliśmy się do podboju kosmosu, obiecaliśmy sobie latające samochody i jedzenie w pigułkach, czytaliśmy Stanisława Lema i Philipa K. Dicka, mieliśmy się rozwijać. 30 lat temu wciąż myśleliśmy przyszłością, wymyślaliśmy sobie cyberpunk czy minimal wave, androidy i inne takie. Do dziś tkwimy zatrzymani na myśleniu o przyszłości. Którego nie możemy zrealizować, bo Państwo Islamskie, Korea Północna, byle jakie stosunki między Putinem i Trumpem, których nie umiem się domyśleć, bo nie chcę. Ludzie północy są otyli, a ludzie południa niedożywieni. W USA jest pięć razy więcej niezamieszkanych domów niż bezdomnych. A żeby było śmieszniej, to niedawno się dowiedziałem, że nagle skoczyło zagrożenie III wojną światową, a jeszcze wcześniej, że Szóstym Wielkim Wymieraniem (co jest jeszcze groźniejsze). Stephen Hawking przewiduje koniec cywilizacji za tysiąc lat. Już nawet poprzez lekko wyparty pacyfizm, ale lepiej by było uspokoić wszystkich, zrównoważyć wszystko, byśmy wrócili do tego, co chcieliśmy robić w zamian na ten moment. A niektórych nawet brzydzi samo dążenie do pokoju.

Nurt zatytułowany dosyć nieśmiało i topornie progressive electronic wyrósł właśnie na bazie tamtych marzeń o przyszłości. Muzycy tworzący pod ten styl chcieli zostać, i rzeczywiście zostali, pionierami w komponowaniu pod przyszłość. Tamta muzyka - w wykonaniu Jeana-Michela Jarre'a, Briana Eno, Kraftwerk czy u nas np. Marka Bilińskiego - wpłynęła na wiele późniejszych gatunków, ale sama dzisiaj może być krępująca. Niedawno oglądałem dokument o Kraftwerk na TVP Kultura, z którego dowiedziałem się, że hip-hop skakał do przodu dzięki m.in. zsamplowaniu Niemców przez producenta Afrikę Bambaataa. Hip-hop dzisiaj akceptuje się w prawie wszystkich formach kiedykolwiek powstałych (oprócz może hip-hopolo), które do dzisiaj się mnożą i poszerzają, a "progresywna elektroniczna" pozostała tak pocieszna, jak dawniej. Nic w tym złego, bo to niby pojedynczy styl wobec gatunku, ale w swoim ten nurt był w sumie pierwszy, a z niego wyrosło tyle potomstwa, więc prosiłby się o jakieś własne eksperymenty. Dlatego dzisiaj może się to wydawać archaiczne i wtórne (czyt. dziadziowate).

Na szczęście ten nurt ma się dobrze także teraz. W ubiegłym roku zachwycili m.in. Max Loderbauer i Jacek Sienkiewicz na wspólnym albumie "End", Naphta z kasetą dla Pawlacza Perskiego oraz Dopplereffekt wracający po 10 latach albumem "Cellular Automata" z genialnymi ścieżkami "Isotropy" i "Exponentional Decay". Teraz za tę muzykę bierze się Jakub Lemiszewski - dość wszechstronny człowiek, muzyk Złotej Jesieni, autor paru footworkowych wydawnictw, kiedyś także redaktor piszący o płytach. Trochę taki Adam Kalmbach polskiej elektroniki. Pamiętam jego ubiegłoroczny "2017 [Nielegal]", bardzo mocno reklamowany na blogu 1uchem/1okiem, którego właściciel twierdził, że to ponadczasowy, wstrząsający pomnik polskiego footworku. W rzeczywistości dzieło to było trochę natarczywe i nazbyt spontaniczne, ale faktycznie chwytające. Posłuchując tej płyty, zastanawiałem się jednak, czy tak nonszalancko postępując w muzyce, można dalej tak oddziaływać. I wtedy Jakub wkroczył na tę ryzykowniejszą drogę. Najwyraźniej nie chciał na nią wstępować, skoro stare dokonania, mające obrazować przyszłość, paradoksalnie zamknęły się w przeszłości.

"Bubblegum New Age" powstało już około 3 lata temu, dlatego raczej nie powinno być powiązywane z poprzednimi dokonaniami, szczególnie wspomnianym "Nielegalem". W zasadzie Lemiszewski bawi się paroma gatunkami, w tym rzeczywiście ambientem, techno, footworkiem i industrialem, których część można wyczytać w opisie od wydawcy, ale tylko się bawi, nie miotając się jakoś chaotycznie, a te składniki tylko ubarwiają całość utrzymaną przecież umownie w stylu progressive electronic. Pierwsza połowa to jakby takie laboratorium, w którym eksperymenty okazują się dość dobrze znane - komputerowe bipy, zabawa falą dźwiękową, rysowanie kilkoma nutami po omacku, obowiązkowo malowanie komputerowych akordów patosem. Wszystko to w zasadzie było na klasykach z lat 70. i zawsze można to nazwać grzecznym rodzicem muzyki glitch, tutaj przestaje to jednak trącić myszką, zwłaszcza w utworze drugim - cichym, niepewnym, stłumionym. Lemiszewski nie robi z tego dziwnych soundtracków pod Pilota Pirxa, po prostu wyzwala te dźwięki i daje im płynąć, a płyną tak, jak chciały.

Kolejne ścieżki skupiają się już bardziej na klimacie, też często pożądanym przez starszych twórców. Raz słychać pryskania z eruptującego wulkanu, raz morskie wiry, raz parującą wodę; są to rzeczy, które można podciągnąć pod geografię i fizykę, albo nawet w obliczu weny / głupawki pod wspomniane na początku zagrożenia przyrodnicze. Najciekawiej robi się w ostatnim utworze (z mojego researchu wynika, że prawidłowa wymowa jego tytułu jest troszkę inna od cokolwiek zamierzonej przez autora), przypominającym dokonania projektu Prurient. Bez problemu chwyta początek, gdzie się wymieniają chmura ambientowa z industrialnym sygnałem, dalej jest już bardziej jednorodnie, ale wciąż przyjemnie. To już tak właściwie wyjście z tamtej mgły ku innej.

"BNA" nie miało być muzyką na złe czasy, która chyba przez rozminięcie się z celem dawnego progressive electronic jest dziś na siłę łapana. To jest zwykła płyta ambitnego artysty, który dyskutuje z wieloma gatunkami, a po której należało co najwyżej oczekiwać, że pokaże autora jako normalnego, nieprzypadkowego kompozytora. I właśnie tak wychodzi. Wprawdzie wolę ostatecznie "2017", ale nie chciałem jakiegoś wielkiego zaskoczenia czy nowego poziomu. Z drugiej strony, progressive electronic pozostaje równie fascynujące jak wcześniej i mimo wszystko okazuje się po przemyśleniu sprawy, że przechodziło jakiś rozwój, a już na pewno większy... niż my sami.

8,3 Jakub Lemiszewski "Bubblegum New Age" [Trzy Szóstki 2018, progressive electronic / ambient / footwork / industrial / glitch]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz